Mąż rzucił mnie dla młodej kochanki. Po roku puściła go kantem z trenerem i wyczyściła konto. Jakoś nie jest mi go szkoda
Zdradził mnie z kobietą, która mogłaby być jego córką, a ja zostałam z niczym. Próbowałam poukładać swoje życie na nowo, podczas gdy on z nową ukochaną „rozpływał się w szczęściu”. Ale szczęście ma to do siebie, że nie zawsze trwa wiecznie…
Wiedziałam, że karma wraca, ale nie sądziłam, że zobaczę to na własne oczy. Rok później jego młoda kochanka pokazała, na co ją stać. Nie ukrywam, że z trudem powstrzymałam śmiech, kiedy…
Jak wszystko się zaczęło?
Przez lata uważałam nasze małżeństwo za szczęśliwe. Praca, dom, dzieci – mieliśmy wszystko. Mąż, Janusz, zawsze był ambitny, chociaż z czasem zauważyłam, że częściej zostawał po godzinach, a na nasze wspólne wieczory brakowało mu czasu. Początkowo usprawiedliwiałam go – w końcu każdy ma prawo do odrobiny przestrzeni. Jednak pewnego wieczoru, kiedy wrócił późno z „wyjazdu służbowego”, znalazłam w jego torbie paragon z restauracji w Krakowie, choć twierdził, że był w Poznaniu.
Zaczęłam drążyć. Najpierw drobne pytania, potem bardziej bezpośrednie. Zbywał mnie, mówiąc, że przesadzam. Ale jego telefon ciągle wibrujący po nocach był zbyt oczywistym sygnałem. Pewnego dnia, gdy wyszedł pod prysznic, odblokowałam go. To, co tam znalazłam, było jak cios w brzuch – setki wiadomości od „Marlenki”.
Młodsza i lepsza?
Kiedy przycisnęłam go do muru, przyznał się. Marlenka miała 27 lat, pracowała na siłowni jako trenerka i, jak to określił, „dawała mu nową energię do życia”. Moja reakcja? Wściekłość. Spakowałam jego rzeczy i wyrzuciłam je przez okno, nie zważając na sąsiadów. Nie zamierzałam walczyć o kogoś, kto mnie tak upokorzył.
Rozwód był szybki, bolesny i drogi. Zostawił mi dom, bo wiedział, że dzieci muszą mieć stabilizację, ale zabrał wszystkie oszczędności, bo „one też należały do niego”.
Karma wraca
Marlena szybko zagościła na jego Instagramie. Zdjęcia z egzotycznych wakacji, nowe auto i podpisy typu „nowy rozdział życia” przewijały się w social mediach. Z mojej perspektywy wyglądało to jak bajka. Jednak bajka nie trwała długo.
Po roku dowiedziałam się, że Marlena zostawiła go dla swojego młodszego kolegi z pracy – trenera personalnego. Okazało się, że przez cały czas budowała zaufanie Janusza tylko po to, by wyciągnąć z niego pieniądze. Nie tylko go zdradziła, ale także wyczyściła jego konto do zera.
Nieudana prośba o pomoc
Kiedy Janusz pojawił się w moich drzwiach, był nie do poznania. Zmęczony, zrozpaczony i… bez grosza. Zaczął mówić, że popełnił błąd i że „zawsze byliśmy najlepszym zespołem”. Powiedział, że potrzebuje miejsca, by się zatrzymać i pomyśleć, jak wyjść z sytuacji.
Moja odpowiedź? „Zespoły grają fair. Ty wybrałeś Marlę, więc może u niej poszukaj pomocy”. Zamknęłam drzwi bez wyrzutów sumienia.
Czy mi go szkoda?
Nie. Wybory mają konsekwencje. Dzięki tej sytuacji zrozumiałam, że życie nie kończy się na zdradzie i stracie. Zbudowałam swoje życie od nowa, a Janusz… cóż, mam nadzieję, że nauczył się czegoś o lojalności.