Przyłapałem teścia na figlach z panienką. Teraz tak trzęsie portkami na mój widok, że je mi z ręki
Ostatnie, czego się spodziewałem, to przyłapanie teścia na tak żenującym występku. Wszyscy mieliśmy go za przykładny autorytet, a tu proszę – scena rodem z najgorszego koszmaru! Nigdy nie widziałem go w takim stanie, a jego reakcja po wszystkim była co najmniej… interesująca.
Po tym, co odkryłem, teść nie może spojrzeć mi w oczy. Kiedy tylko się pojawiam, od razu widać, że czuje się zagrożony. A to, jak postanowiłem wykorzystać tę sytuację, sprawiło, że wszystko wymknęło się spod kontroli…
Idealny teść, czy coś więcej?
Od zawsze wydawało mi się, że mam szczęście z rodziną żony. Mój teść, pan Janusz, był typem człowieka, którego można by podziwiać: pracowity, uprzejmy, zawsze gotów służyć radą. Nie był szczególnie rozmowny, ale ceniłem go za jego mądrość i spokój. Nic więc dziwnego, że nie mogłem uwierzyć, kiedy przyłapałem go w sytuacji, która kompletnie zburzyła ten obraz.
Tamtego wieczoru wróciłem wcześniej do domu, bo miałem odebrać teścia z jego klubu brydżowego. Żona poprosiła mnie o przysługę, a że to było po drodze, zgodziłem się bez wahania. Klub znajdował się w starej kamienicy, a teść mówił, że czasem zostają tam po godzinach, rozmawiając przy szachach i herbacie. Nic podejrzanego, prawda?
Niewinny spacer, zaskakujące odkrycie
Kiedy podjechałem pod kamienicę, zauważyłem, że światła w oknach były przygaszone, ale w jednym z nich migały cienie. Myślałem, że to po prostu Janusz gra z kolegami. Wszedłem do środka, przechodząc przez korytarz, i wtedy usłyszałem dziwne śmiechy dobiegające zza drzwi jednego z pokoi. Coś mi nie pasowało. Serce zaczęło mi szybciej bić, ale wciąż miałem nadzieję, że to jakieś nieporozumienie.
Nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. A tam… mój teść! Ale nie z kumplami przy szachach, tylko z młodą, krótko ubraną kobietą, której na pewno nie znałem. Scena była jak z kiepskiego filmu. Janusz, rozebrany do połowy, wpatrywał się we mnie jakby ujrzał ducha. Kobieta próbowała poprawić sukienkę, a ja stałem oszołomiony. Nie wiedziałem, co powiedzieć.
Wzajemne układy
Po chwili kompletnej ciszy teść zaczął tłumaczyć się, że to „nie to, co myślę”. Serio? W tym momencie chyba nikt by nie uwierzył w jego słowa. Opuściłem pokój bez słowa, zostawiając ich tam samych. Wsiadłem do samochodu, ale emocje targały mną jeszcze przez długi czas. Nie mogłem przestać myśleć o tym, co zobaczyłem.
Kiedy wróciłem do domu, zastanawiałem się, czy powiedzieć o wszystkim żonie. Jednak postanowiłem poczekać – może teść sam coś powie? Może będzie miał odwagę stanąć twarzą w twarz z tym, co zrobił? Ale nic z tego. Od tamtego momentu teść unikał mnie jak ognia. Każda nasza interakcja była pełna napięcia. Kiedy tylko widział mnie w pobliżu, zaczynał się plątać i robić dziwnie uprzejmy. Wiedział, że mam nad nim przewagę.
Zaczęło się
Kilka tygodni później teść nagle zaczął zachowywać się podejrzanie pomocnie. Pojawiał się z podarunkami, chciał mi pomóc w drobnych naprawach, oferował, że pożyczy narzędzia – wszystko, byle tylko zyskać moją przychylność. Ale ja nie zamierzałem mu tego ułatwiać. Kiedyś, podczas rodzinnego obiadu, rzuciłem mu znaczące spojrzenie, które momentalnie spowodowało, że upuścił widelec.
– Wszystko w porządku? – zapytałem, udając niewinnego.
Zbladł i coś wymamrotał pod nosem. Wiedział, że ja wiem. I czuł się coraz bardziej przyciśnięty do muru. Postanowiłem to wykorzystać. W końcu, skoro teść tak się boi, że prawda wyjdzie na jaw, to dlaczego nie miałbym z tego wyciągnąć korzyści?
Finał prawdy
Na początku planowałem to wykorzystać do drobnych przysług. Zawsze chciałem mieć lepsze auto, a teść miał kontakty. Zaczął załatwiać mi różne „okazje” bez pytania. Robił wszystko, byle tylko nie rozmawiać o tym, co się stało tamtego wieczoru. A ja? Ja przyglądałem się temu, jak powoli wpada w panikę. Jednak pewnego dnia wydarzyło się coś, czego nie przewidziałem.
Podczas świątecznej kolacji teść w końcu pękł. Przerwał rozmowę i powiedział przy wszystkich:
– Muszę coś wyznać. Przepraszam, ale to nie daje mi spokoju…
Wszystkie spojrzenia skierowały się na niego. Chciał wyjawić całą prawdę przed rodziną. Wtedy szybko zrozumiałem, że nie mogę mu na to pozwolić. Natychmiast wtrąciłem się:
– Janusz, to chyba nie jest odpowiedni moment, prawda? – uśmiechnąłem się, a teść spojrzał na mnie z przerażeniem.
I wiecie co? Nigdy już więcej nie próbował tego tematu poruszyć. Tak, teraz mój teść je mi z ręki.