Gdy dowiedziałam się o chorobie przyszłej synowej, zaczęłam namawiać syna, żeby ją rzucił. Dziś potwornie mi wstyd

Nie wszystkie tajemnice powinny wychodzić na jaw, szczególnie gdy mogą zmienić życie innych. Gdy usłyszałam o chorobie przyszłej synowej, coś we mnie pękło. Nie myślałam racjonalnie, ale zrobiłam wszystko, aby syn zrezygnował z tego związku. Wtedy wydawało mi się to słuszne…

Nie spodziewałam się jednak, że ta decyzja na zawsze odbije się na mojej rodzinie. Każde słowo, które wtedy wypowiedziałam, teraz brzmi jak wyrzut sumienia. A cała prawda, którą poznałam później, rozdarła moje serce…

Pozornie idealna przyszła synowa

Kiedy mój syn, Jakub, przyprowadził po raz pierwszy swoją dziewczynę, Monikę, byłam zachwycona. Młoda, piękna, dobrze wychowana – wydawała się idealnym wyborem. Przez lata marzyłam, by Jakub znalazł kobietę, z którą zbuduje szczęśliwy dom. Monika wydawała się spełnieniem tych marzeń. Jednak jak to często bywa, pozory potrafią mylić.

Po kilku miesiącach relacji Jakub oznajmił, że zamierza się oświadczyć. Z jednej strony byłam szczęśliwa, ale wkrótce mój entuzjazm zastąpił niepokój. Przez przypadek dowiedziałam się, że Monika ma poważne problemy zdrowotne. Od jednej z sąsiadek, która znała rodzinę Moniki, usłyszałam, że cierpi na chorobę przewlekłą, która może wpłynąć na jej przyszłość i życie mojego syna.

Tajemnica, która zmieniła wszystko

Nie mogłam spać przez kilka nocy. W głowie układałam różne scenariusze. Jakub miał przed sobą świetlaną przyszłość – był młodym inżynierem, z planami na rozwój kariery i podróże. Myśl o tym, że mógłby związać się z osobą, która mogłaby być dla niego „ciężarem”, budziła we mnie sprzeciw.

Postanowiłam działać. W rozmowie z Jakubem delikatnie wspomniałam, że Monika może nie być najlepszym wyborem. Nie powiedziałam mu wprost o jej chorobie, ale zasugerowałam, że może warto przemyśleć tak poważne kroki. Jakub był jednak nieugięty. „Kocham ją, mamo, i nic tego nie zmieni” – odpowiedział stanowczo.

Próba rozbicia związku

Nie dawałam za wygraną. Zaczęłam namawiać Monikę, by sama zakończyła relację. Spotkałam się z nią na kawie i wprost zapytałam, czy jej choroba nie obciąży mojego syna. Monika patrzyła na mnie ze łzami w oczach, ale nic nie odpowiedziała. Wtedy powiedziałam coś, czego żałuję do dziś: „Jeśli naprawdę go kochasz, pozwól mu odejść, zanim będzie za późno.”

Kilka dni później Jakub przyszedł do mnie zdenerwowany. „Monika chce się rozstać, ale ja wiem, że to twoja sprawka, mamo. Jak mogłaś?!” – krzyczał. Nigdy nie widziałam go tak wściekłego. Nasza relacja się ochłodziła, a on wyprowadził się z domu.

Cała prawda wychodzi na jaw

Miesiące mijały, a kontakt z synem był sporadyczny. W końcu Monika i Jakub wrócili do siebie. Pewnego dnia zaprosili mnie na obiad. Po krótkiej rozmowie Monika zebrała się na odwagę i opowiedziała mi całą historię. Okazało się, że choroba Moniki, choć przewlekła, była w pełni kontrolowana.

Lata leczenia sprawiły, że mogła normalnie funkcjonować. „Bałam się, że mnie odrzucicie, dlatego nie mówiłam nic wcześniej. Ale teraz wiem, że miłość do Jakuba jest ważniejsza niż mój strach” – wyznała. Poczułam, jak grunt usuwa się spod moich nóg. Przez moje uprzedzenia i brak zaufania niemal zniszczyłam coś pięknego. Ostatecznie Monika i Jakub wzięli ślub, a ja musiałam długo pracować nad odbudową naszej relacji.

Jak Wy byście postąpili na moim miejscu? Czy zawsze warto wiedzieć wszystko o bliskich? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!

error: Treść zabezpieczona !!